cytat numeru |
|
Logowanie
Do przodu w tył zwrot! |
![]() |
Aga Leśny W poprzednim numerze „Pobudki” najprawdziwsze harcerskie autorytety wypowiadały się na temat wizji Związku i wytyczania kierunków rozwoju. Przy lekturze tych tekstów, zwłaszcza dh. Strzembosza, poczułam jakby przysłowiowe niebo zwaliło mi się na głowę. Oto, po raz kolejny, zorientowałam się, że w wielu kwestiach cofamy nasz ZHR, a nie idziemy naprzód i w genialności swych rozwiązań zacieramy po trochu zdobycze pierwszych lat istnienia alternatywnej organizacji harcerskiej. Gdybyśmy cofali się do czasów
raczkowania ZHRu to jeszcze nie byłoby tak najgorzej. Najgorsze, że
cofamy się jeszcze dalej, w czasy idei dla zanegowania których
powstawał ZHR. Upodabniamy się do własnego antywzoru. Tak
uważałam, gdy w trakcie gawędy eks dh. Piotr Wysocki (jeden z twórców
ZHRu) powiedział, że zaprzepaszczamy wizje „ojców założycieli”; tak
samo uważałam gdy byli, dorośli już, harcerze mojego szczepu
powiedzieli, że niestety swoich dzieci do ZHRu nie poślą; tak
uważałam gdy czytałam tekst dh. Strzembosza. ZHR
powstał bo harcerkom i harcerzom nie podobało się harcerstwo, które
oferowało im ówczesne ZHP. To nie znaczy, że od początku wszyscy
buntownicy wiedzieli jak powinna wyglądać nowa organizacja. Między
negowaniem tego co jest, a pomysłem czym to zastąpić jest, wbrew
pozorom, całkiem dużo miejsca na pytania i próbę przewidzenia
konsekwencji określonych rozwiązań. Naturalnym jest, że w takich
sytuacjach szuka się wzorów w przeszłości – jako fundamentu na którym
można budować współczesność. Oczywiście nie chodzi o kalkowanie
rozwiązań sprzed stu lat, ale o próbę szukania mądrzejszych odpowiedzi
na pytania ogólne, uniwersalne. Skoro Ci co mówią teraz – mówią źle, to
znajdźmy takich, którzy mówili dobrze. Dlatego filozofowie ciągle
wracają do Arystotelesa, a harcerze do Bi-Pi czy Małkowskiego. ZHR
powstał bo ludzie zadali sobie pytania o sprawy fundamentalne. Mieli
odwagę by zmienić takie „świętości” jak Prawo Harcerskie. Mieli odwagę
by „skazać się” na zostawienie w ZHP sprzętu, przyjaciół, części swoich
harcerzy i zaczynać wszystko od nowa. Dla
niektórych taką odwagą jest teraz wprowadzenie ZHR do czynnego życia
politycznego. To jest po prostu pomysł, konkretna wizja. Wynika z
niegłupiego założenia, że jeśli chcemy mieć realny wpływ na kraj to
musimy wprowadzić swoich ludzi tam gdzie się na kraj wpływa. Doprawdy,
nie sposób się z tym nie zgodzić. Pytanie tylko, czy rzeczywiście
potrzeba nam harcerzy-polityków? To jest pomysł demokracji narzucanej
od góry: teraz my, politycy zarządzamy troskę o wychowanie
patriotyczne. Wy, obywatele, musicie się podporządkować. Polityczne
skutki demokracji wprowadzanej od góry widzimy obecnie w krajach
arabskich, widzimy za każdym razem gdy u nas, na sejmowej mównicy
wygrywa populizm. Alternatywną
wizją, jest wprowadzanie rozwiązań od dołu – tzn. wolą obywateli jest
byśmy przywiązywali większą wagę do wychowania patriotycznego. Wy,
politycy, zalegalizujcie to. Przykładem działania takiego mechanizmu są
np. zmiany w języku. Pośród ludzi zaczyna żyć jakieś sformułowanie,
upowszechnia się często jakiś językowy błąd. Wkrótce wszyscy już
używają danego określenia, więc językoznawcy wprowadzają opcjonalną
jego poprawność. Jeśli określenie utrzymuje się odpowiednio długo –
wchodzi „legalnie” do języka polskiego. Nie znaczy to jednak, że językoznawcy godzą się zawsze i na wszystko. Na
podobnej zasadzie odbywa się wychowanie obywatelskie, które jest
przeciwstawieniem pierwszej wizji. Miejmy więc odwagę przeciwstawić się
wizji harcerstwa politycznego. Czytając
teksty Marabuta czy Marka Kameckiego zastanawiałam się, jak to się może
przekładać na „codzienność” harcerską. Idee są bardzo ważne, ale równie
ważne są pomysły na ich praktyczną realizację – tym bardziej, że
przecież chcemy pokusić się o alternatywny dyskurs w ZHRze. Co
powinno się zmienić, a może jakie zmiany powinno się cofnąć? 1. Powrót do otwartości ideologicznej
– „mój” ZHR to była organizacja otwarta światopoglądowo, w której było
miejsce dla ludzi z różnym stosunkiem do wiary i różnymi
poglądami politycznymi. Uważam, że była to wielka wartość do której
powinno się powrócić. Jesteśmy organizacją dla ludzi młodych, a
naturalnym w młodości jest bunt. Właśnie dlatego harcerstwo
wykształcało naturalne autorytety do których można się było zwrócić z
pytaniami, na których można było się wzorować. Tu tkwił fenomen
autentyczności wychowania, a nie narzucania rozwiązań wychowawczych
poprzez przepisy i wytyczne. Jestem przeciwko źle rozumianemu dookreślaniu, robieniu z ZHRu organizacji elitarnej. Uważam, że mamy do zaproponowania fantastyczne wartości i metody i powinniśmy móc nimi objąć jak największą grupę młodych ludzi. Eliminując
wielość poglądów, eliminujemy ruch intelektualny w naszej organizacji.
Gdy wszyscy będziemy myśleli to samo – nasza organizacja przestanie
istnieć dla nas samych i nie będzie oddziaływania wychowawczego do
wewnątrz. Jeśli chodzi o podstawy moralne wychowania w ZHR, ktoś (dh. Strzembosz) napisał to już dawno temu i bardzo mądrze:
Dlatego jestem przeciwko blokowaniu w rozwoju harcerskim osób innych niż praktykujących katolików – a uważam, że obecnie, z dokumentów programowych ZHRu i regulaminów właśnie to wynika. Dlatego wszelkie reformy Statutu ale i prób na stopnie czy sprawności powinny być, moim zdaniem, dokonywane z myślą o powrocie do otwartości ZHRu. 2. Powrót do pełnej współpracy Organizacji Harcerek i Organizacji Harcerzy Sytuację
w której istnieją odrębne programy, metodyki, książki, konferencje
a przewodniczka to ktoś z zupełnie innymi umiejętnościami niż
przewodnik, uważam za PATOLOGICZNĄ. Mimo, że wiele osób, już od dość
dawna bije na alarm sytuacja się pogarsza, a nie poprawia. Naprawdę
mamy wspólne cele! Naprawdę możemy stosować podobne metody! Wszyscy
wiedzą, że kobieta i mężczyzna się różnią i mają różne potrzeby ale i
całkiem dużo rzeczy mają wspólnych. Uważam,
że nie tylko Zjazdy Programowe powinny odbywać się wspólnie ale, wzorem
konferencji zuchmistrzowskiej – konferencje metodyczne, spotkania kadry
kształcącej, warsztaty dla komisji instruktorskich, kursy
podharcmistrzowskie itd. Tylko wspólna praca, diagnozowanie problemów i
wypracowywanie rozwiązań może zaowocować późniejszym budowaniem
harcerstwa w określonych regionach Polski przez obie chorągwie.
Postulaty wspólnego kształcenia kadry powinno się wpisać w dokumenty
związkowe, jeśli do osób za to odpowiedzialnych nie dociera, że
odcinając się od dorobku „sąsiedniej” organizacji zabijają cały
Związek. Niedorzecznością jest reformowanie stopni harcerzy nie
oglądając się na Organizację Harcerek i odwrotnie. Czasy dla harcerstwa są ciężkie. Dlaczego mamy toczyć walkę z ich realiami samodzielnie? Dodatkowo
wydaje się, że wzory osobowe do których dążymy i ku którym prowadzimy
naszych wychowanków nie są właściwe. Świadczą o tym konflikty
pozbawione braterstwa, samotność wielu instruktorek itd.
Oczywiście na takie problemy składa się wiele czynników, ale postawię
tezę, że ZHR nie pomaga w ich rozwiązaniu. 3. Wprowadzenie szczegółowych przepisów zapewniających neutralność polityczną ZHR. Są
instruktorzy, którzy uważają, że ZHR powinien zabierać głos w sprawie
propozycji ustaw sejmowych itd. Tak było w przypadku ustawy
„aborcyjnej” czy dyskusji o legalizacji tzw. narkotyków miękkich. Gdy
widziałam harcerzy z logo ZHR w demonstracji pod Sejmem – uważałam to
za niedopuszczalne. Nasze wychowanie obywatelskie powinno polegać na
tym, że nasi wychowankowie zdecydują się cywilnie pójść na konkretną
demonstracje, będą zakładać obywatelskie portale internetowe i
stowarzyszenia, uczestniczyć w pracach samorządów szkolnych i
studenckich, a nie mieszać całą organizację w politykę. Przeciwna
postawa doprowadziła do sytuacji (skandalicznej!) w której wykorzystuje
się nazwę i mundur ZHR w kampanii wyborczej i łączy się wysokie funkcje
państwowe z funkcjami harcerskimi. Bardzo dobrze o skutkach takich
działań pisze hm. Marek Gajdziński w tekście „Prosimy o czystość w
wychowaniu” (Pobudka nr.5 6.02.2006) 4. Poprawa wizerunku ZHR. Poprawa
wizerunku jest nam potrzebna nie tylko na zewnątrz ale i wewnątrz. Nie
jesteśmy organizacją dzieci, które tylko stoją na warcie, siedzą na
kominkach i uczestniczą w Mszach Św. – a tak prezentujemy się na
naszych stronach internetowych i ulotkach. O tym jak pokazywać
nowoczesne harcerstwo wiele można było się nauczyć ze świetnej kampanii
1% w ZHP w 2005. Sami musimy wypracować sobie nowy społeczny wizerunek,
niekoniecznie poprzez naklejki na autobusach o pomocy Polakom na
Wschodzie. Takie reklamy, moim zdaniem, zupełnie nie trafiają w
grupę docelową jaką powinny być przede wszystkim dzieciaki i ich
rodzice. W tej kolejności. Bo zależy nam, żeby do ZHR przyszły
dobrowolnie dzieci, zachęcone przez rówieśników i rodziców. Może czas
pomyśleć o pomocy zewnętrznej firmy PR? (ZEWNĘTRZNEJ – a nie
prowadzonej przez wujka teścia jednego z instruktorów). W
temacie wizerunku wewnątrz są wszystkie zagadnienia związane z wyglądem
mundurów ale też stosunku harcerzy do harcerek i na odwrót. 5. Wsparcie jednostek specjalnościowych. Drużyny
ratownicze, konne, lotnicze, samochodowe, żeglarskie to te, które
metodę harcerską łączą z dodatkową pasją. Uważam, że należy im się
specjalna troska i szacunek bo w swoich drużynach mają „dwa razy więcej
roboty”, bo pokazują, że metoda harcerska jest uniwersalna i da się z
niej korzystać nie tylko w lesie. Takie drużyny wzbogacają naszych
podopiecznych i instruktorów w specyficzne doświadczenie i
umiejętności, które nie raz pewnie przydadzą się w staraniu o pracę.
Drużyny te potrzebują często specjalnego sprzętu i dodatkowego
zabezpieczenia finansowego. Do tego „worka” wrzuciłabym też postulat
podobny do Marabutowego – o tworzenie baz i stanic ZHRu. Nie ma co
udawać – jedynie one mogą nam zabezpieczyć w miarę puszczańskie
obozowanie w przyszłości. 6. Namysł i przeorganizowanie struktury ZHR. Niesłusznie
szczepy w ZHR mają tak mało do powiedzenia. One właśnie są owocem
naturalnej współpracy drużyn z jednej szkoły czy małej miejscowości.
Pracują najbliżej środowiska lokalnego, kadra najlepiej się zna się
nawzajem dlatego powinna być swoboda w tworzeniu kapituł w szczepach
(ale z podziałem na pion żeński i męski), a kadra szczepu powinna
formalnie współpracować z hufcowymi np. przy zatwierdzaniu planów
pracy. Należałoby też, moim zdaniem, stworzyć
zespoły „pomostowe” które łączyłyby np. wydziały metodyczne czy
programowe obu organizacji. Już w obrębie samych organizacji należałoby
przemyśleć jak odformalizować strukturę i sprawić by kreatywny
drużynowy mógł zaproponować swoją inicjatywę Komendantowi Chorągwi bądź
Naczelnikowi. Za niedopuszczalne uważam
praktyki utajniania uchwał Naczelnictwa i celowe utrudnianie w dostępie
do informacji oraz próbę wprowadzania cenzury i ograniczania dyskusji
np. na stronie internetowej zhr.pl przez jednostki typu Wydziału
Komunikacji Społecznej. Powinniśmy się statutowo bronić przed takimi
sytuacjami, skoro zasady braterstwa niektórych przestały obowiązywać. - o - Mam
nadzieję, że Zjazd będzie dla ZHRu owocny. Że nie zdominują go dyskusje
kto mógł albo nie mógł i gdzie kandydować. Mam nadzieję, że odchodzące
Władze pokażą klasę i z pokorą przyjmą krytyczne uwagi „ku przestrodze”
bo kilka skandalicznych posunięć położyło się cieniem na, niewątpliwie,
ogromnej pracy włożonej w kierowanie ZHRem. Mam
nadzieje, że stery w Związku przejmie ekipa z wizją, która zawróci nas
z drogi – która, moim zdaniem, prowadzi ku dalszemu zaprzepaszczaniu
zdobyczy KIHAMu i początków harcerstwa alternatywnego. Mam nadzieję, że
wrócimy do redakcji podstawowych dla nas treści i przemyślenia
podejścia do wartości w klimacie ogólnopolskiej dyskusji – bo to rodzi
odpowiedzialność każdego drużynowego i instruktora za nasz wspólny ZHR.
To w ogóle sprawia, że ZHR jest nasz, jest tym czym my jesteśmy, a nie
„ich” – zawsze tych złych i oderwanych od rzeczywistości. Robert
Chalimoniuk napisał fantastycznie: „W
ZHR, nie od dziś, ścierają się różne wizje ruchu harcerskiego często
bardzo odmienne. To normalne – każdy z nas inaczej widzi skuteczne
oddziaływanie w duchu ideałów. Choć nie brakuje też i błądzących, ta
różnorodność powinna być naszą siłą. W końcu w ogniu dyskusji wykuwają
się najlepsze rozwiązania. Co najważniejsze nie zapominajmy co jest
naprawdę celem. Harcerskie ideały to nie jest jakiś program na później
czy też zasady, z których się wyrasta lub korzysta, gdy jest wygodniej,
to drogowskaz na tu i teraz. Nie można go zawiesić w imię doraźnych
zamierzeń postanowienia na swoim. Nieharcerskie jest cenzurowanie
niewygodnych wypowiedzi, wykorzystywanie funkcji do wymuszania swojej
woli, fałszowanie prawdy. Tym boleśniejsze im na wyższych funkcjach
zaczyna się pojawiać. Jeśli tak się dzieje, jeśli cel uświęca
środki to chyba znak, że gdzieś ktoś zagubił sens naszych ideałów.” ![]() phm. Agnieszka Leśny HR {mos_sb_discuss:2} Odsłon: 6456
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Powered by AkoComment Tweaked Special Edition v.1.4.2 Polska adaptacja - JoomlaPL.com Team |